Bieszczady – cisza na połoninach

Kto raz zobaczył Bieszczady, ma tylko dwie możliwości : będzie tu ciągle wracał albo bez przerwy za nimi tęsknił

Bieszczady teraz płoną kolorami. Buki się czerwienią, a rude trawy na szczytach oświetla jesienne słonce. O tej porze roku trudno tu już spotkać turystów, a i miejscowi rzadko wypuszczają się w góry. Tylko zwierzęta pracowicie przygotowują się do długiej bieszczadzkiej zimy. Wyprawa na kraniec Polski, gdzie Słowacja styka się z Ukrainą, jest dla mieszczuchów jak podróż do innego świata- świata bez hałasu, pośpiechu i cywilizacji . Tu ludzie stają się lepsi . Może dlatego, że na każdym kroku mierzą się z naturą…

Ustrzyki Górne

Mekką turystów przemierzających wysokie Bieszczady są Ustrzyki Górne . Maleńka wioska mająca tylko około 120 mieszkańców,  w sezonie tętni życiem. Nietrudno tu o nocleg, sklep i komunikację publiczną, a jeśli będzie taka potrzeba, to podwózki nie odmówią też zmotoryzowani turyści lub miejscowi. Baza noclegowa w Ustrzykach jest spora, jednak na wysoki standard nie ma co liczyć. Mieszkańcy tlumaczą,  że na terenie Parku Narodowego nie wolno im czynić większych inwestycji. Brak łazienek w pokojach nie przeszkadza miłośnikom gór. Najważniejsze, że mamy dach nad głową . Jest też gdzie zjeść. Jednak potrawy w tutejszych barach nie wzbudzają zachwytów. Najbezpieczniej zamówić żurek, któremu nie zaszkodzi nawet odgrzewanie w kuchence mikrofalowej. Ale nie przyjeżdżamy do Ustrzyk Górnych tylko po to, żeby jeść  i spać . Wybieramy się w góry!

Bieszczadzki dach

Łagodne u podnóża, tuż przy szczytach Bieszczady są strome, a drogi kamieniste. Turysta musi mieć dobre buty. Niezbędna będzie ciepła kurtka, nawet przy ładnej pogodzie, bo w górach zawsze  bardziej wieje niż w dolinach. Zabieramy też ze sobą jedzenie i wodę . Na bieszczadzkich szlakach nie ma punktów gastronomicznych. Gotowi? To w drogę!

Przez Ustrzyki  Górne wiedzie czerwony szlak ( Główny Szlak Beskidzki) W jedną stronę prowadzi na Połoninę Waryńską w drugą na najwyższy szczyt Bieszczad – Tarnicę ( 1346 m n. p. m.) Początkujący, ale ambitni piechurzy mogą zacząć od Tarnicy, jednak idąc łatwiejszym niebieskim szlakiem przez Wołosate. Sześciokilometrowy odcinek asfaltówki można pokonać autobusem lub okazją . A stamtąd już tylko 2 godziny marszu pod górę i jesteśmy na szczycie. Planując wyprawę, trzeba pamiętać, że droga powrotna zajmie tyle samo czasu, a dni są coraz krótsze.

Następnego dnia wybieramy się czerwonym szlakiem na najwyższą z bieszczadzkich połonin – Połoninę Caryńską. To długi  górski grzbiet  z kilkoma wzniesieniami,  z których najwyższy jest Kruhly Wierch ( 1297m n. p. m.)Początkowo łagodna i malownicza droga przez bukowy las przed szczytem robi się bardzo stroma. Wspinaczkę ułatwiają schody z poręczami. Maszerując grzbietem, możemy podziwiać widoki a zmęczeni, odpocząć w schronisku Koliba. Z połoniny schodzimy do Berehów Górnych, poczym wracamy do Ustrzyk. I planujemy wycieczkę na następny dzień . Rano z Berehów  wyruszamy czerwonym szlakiem na Połoninę Wetlińską . Wspinamy się 1,5 godziny i już wita nas Chatka Puchatka . Wewnątrz panują spartańskie warunki, nie ma prądu i wody, ale atmosfera w tym najwyżej położonym bieszczadzkim schronisku jest niepowtarzalna. Potem marsz grzbietem połoniony to już prawdziwy relaks. Jeśli pogoda dopisze, warto wytężyć wzrok i popatrzeć na zachód. Z Połoniny Wetlinskiej widać odległe o 170 km Tatry! Schodząc szlakiem żółtym dojdziemy do Wetliny, a czerwonym do Smereka. Wybieramy Smerek. W przeciwieństwie do ustrzyckich, tu wszystkie restauracje i bary karmią wyśmienicie.

Uwaga zwierzę!

Maszerując bieszczadzkimi szlakami, często widujemy jelenie,  sarny, rzadziej wilki i niedźwiedzie. Nad szczytami nieraz przeleci orzeł przedni, a po zmierzchu odezwie się puchacz. Tylko tu w Polsce można natknąć się na węża Eskulapa albo zobaczyć umykającego rysia lub żbika. Nikogo nie powinno dziwić, kiedy z lasu wyjdzie potężny żubr. W Mucznem jest pokazana hodowla królów  polskiej puszczy, a w okolicy dziko żyje ponad 300 osobników. Każdy turysta musi pamiętać, że w górach jest tylko gościem. Nie może zakłócać spokoju zwierząt i powinien dbać o ich bezpieczeństwo, zabierając ze sobą śmieci i nie wyrzucając resztek jedzenia. Niedźwiedzie, które zapach cowieka skojarzą z pożywieniem, mogą stać się niebezpieczne dla turystów. Na szlakach zamontowano kosze na śmieci niedostępne dla zwierząt. Resztki, których nie możemy zabrać, powinniśmy wrzucać właśnie tam.

Szlaki tematyczne

Bieszczady to nie tylko przyroda, ale też burzliwa i bogata historia. Ślady przesości są chętnie prezentowane gościom. Wystarczy spytać o szlaki turystyczne, a okaże się że mamy wybór między rowerowym Szlakiem Ikon, samochodowym Szlakiem Architektury Drewnianej a pieszą wycieczką po okolicy połączoną ze zwiedzaniem zabytków, miejsc pamięci i pomników przyrody. Wśród lokalnych atrakcji dumę tubylców wzbudza na równi bar  Siekierezada w Cisnej, który nazwę zaczerpnął z prozy Edwarda Stachury, jaki miejsce śmierci generała Świerczewskiego w Jabłonkach.

Dla turysty

W Bieszczadach trzeba mieć gotówkę . Bankomatów jest tu jak na lekarstwo, a jeśli się jakiś zepsuje, następny może znajdować się kilkadziesiąt kilometrów dalej. W południowo – zachodniej części regionu dobra infrastrukturę turystyczną mają Cisna i Wetlina. Latem po wyprawach w góry, turyści lubią wypoczywać nad Jeziorem Solińskim. Tam też jest sporo miejsc noclegowych o przyzwoitym standardzie i niee zaplecze turystyczne. Szczególnie atrakcyjnym miejscem jest uzdrowisko Polańczyk. Słuchając opinii bywalców i jedząc „z niejednego kotła”, można odnieść wrażenie, że Bieszczady  to kraina dobrych kucharzy. W Wetlinie, w Chacie Wędrowca, wyśmienicie smakuje zupa baraninowka i kwaśnica, a w Piwniczce w Ustrzykach Dolnych serwują doskonałe pstrągi. Ale tu na pyszności można trafić prawie wszędzie. Nawet w wysokich górach. W bacówce pod „Małą Rawką” podają świetne naleśniki . Na każdym kroku przekonujemy się, że Bieszczady są pełne niespodzianek i niezwykłości. Nic dziwnego, że ciągle chcemy w nie wracać.