Jesień w Nałęczowie – uzdrowiskowa perła Lubelszczyzny

W porównaniu z historią, pobliskiego oddalonego zaledwie o 20 kilometrów Kazimierza (założonego przez ostatniego króla Piasta), dzieje Nałęczowa zaczęły się stosunkowo niedawno – dopiero w połowie XVIII wieku. Wtedy to Stanisław Małachowski, starosta wąwolnicki herbu Nałęcz nabył tutejsze dobra, by w latach 1771- 1773 wznieść okazały istniejący po dziś dzień pałac i otoczyć go rozległym parkiem. I choć rezydencja od herbu właściciela otrzymała dumną nazwę Nałęczów, to musiało upłynąć wiele lat, zaistnieć przynajmniej kilka sprzyjających rozwojowi tego miejsca okoliczności, by mogło ono urosnąć do rangi kurortu i w 1963 roku otrzymać nareszcie prawa miejskie. O tym, że Nałęczów stał się czymś więcej niźli tylko średniej wielkości rezydencją magnacka zadecydowały przede wszystkim tutejszy mikroklimat i bijące w tych okolicach lecznicze źródła. O tych ostatnich protoplasta Małachowski raczej nie wiedział. (Właściwości tutejszych wód dostrzeżono dopiero w 1817roku, kiedy to profesor Uniwersytetu Warszawskiego Piotr Celiński pobrał pierwsze próbki i przeprowadził pomyślną analizę chemiczną), ale przecież budując dla Marianny Potockiej swej chorowitej małżonki, pałac nie mógł nie docenić walorów okolicy: stałych warunków pogodowych, dużego nasłonecznienia i niskiej wilgotności powietrza.
Tajemnicy tej swoistej „zaciszności” Nałęczowa szukać należy w jego położeniu. Miasteczko usytuowane jest w głębi suchej, lessowej doliny, a wznoszące się na wysokość 40 metrów porośnięte lasami wzgórza, stanowią skuteczną zaporę przed wiatrami. Dlatego też pobyt w Nałęczowie zaleca się przede wszystkim osobom przechodzącym rehabilitacje po operacjach serca, zawałach, leczy się tu choroby układu krążenia (zwłaszcza wieńcowe), a także przewlekłe schorzenia mięśnia sercowego. Gimnastyka rehabilitacyjna zalecane do picia lekko zmineralizowane wody wodorowęglanowe, wapniowe i żelaziste, oraz pobudzające kąpiele służą także pacjentom uskarżającym się na ogólne zmęczenie i rozstrój układu nerwowego.

Pierwsze urządzenia kuracyjne wybudowano w Nałęczowie już około 1821 roku, ale w dobie powstań narodowych nie było ani warunków ani chęci by z nich korzystać. Zakłady lecznicze upadły, a lecznicze źródła miast krzepić schorowane ciała zasilały okoliczne łąki. Nowy, przełomowy rozdział w historii uzdrowiska wiąże się z nazwiskami trzech lekarzy sybiraków: Fortunata Nowickiego, Wacława Lasockiego, Konrada Chmielewskiego, którzy po powrocie z carskiego zesłania zawiązali spółkę udziałową w celu wskrzeszenia i rozbudowy dawnego kurortu. Z myślą o tym wynajęli na 36 lat dawny pałac Małachowskich wraz z parkiem przystosowując go do potrzeb sanatorium. W 1880 roku nastąpiło otwarcie pierwszego sezonu leczniczego.

Do dziś park zdrojowy jest sercem uzdrowiska. Tu, pośród starych dębów, klonów i akacji, gdzie rzeka Bochotniczanka tworzy malowniczy staw, znajduje się pijalnia wód mineralnych, łazienki żelaziste, stare i nowe sanatorium tzw. zakład z hydropatią. Kuracjusze wygrzewają się w słońcu, delektując się ciszą i spokojem. Nałęczów zyskał sławę za sprawą swych znanych gości piewców tutejszych wód i klimatu. Pierwszym był Bolesław Prus. Pisarz przyjeżdżał tu w latach 1882- 1910, tu powstały rozdziały Lalki i Emancypantek.

„Jednym z takich miejsc, na które ośmieliłbym uwagę chorych i osłabionych turystów, jest Nałęczów położony w guberni lubuskiej. Podróż łatwa, miejscowość piękna i kuracja dobra, o czym coś wiem, bo sam jej dużo zawdzięczam pisał w Kurierze Warszawskim w 1885 roku. Urokowi tego miejsca nie oparł się też Stefan Żeromski. W jego domu stylowej „Chacie” mieści się dziś muzeum, kilkanaście metrów dalej, w ogrodzie znajduje się grób ukochanego syna Adasia. Miejscowy proboszcz, ze względu na kontrowersyjne poglądy społeczne pisarza odmówił pochówku na cmentarzu.

Nie mniej atrakcyjna od samego Nałęczowa jest także jego okolica: lessowe wąwozy malownicze pagórki piękne wsie i miasteczka, zachęcają do wędrówek i zwiedzania. Kazimierza nad Wisłą nie trzeba polecać; także piękny i wspaniale zadbany późnobarokowy zespół pałacowy w oddalonej o 30 kilometrów Koówce też przyciąga rzesze turystów Mniej znana jest natomiast pobliska Wąwolnica – jedno z najstarszych miejsc chrześcijaństwa na Lubelszczyźnie. W gotyckiej kaplicy mieści się cudowna figurka Matki Boskiej Kobielskiej, w podziemiach zaś muzeum. Legenda mówi, że osiedle zanim umocnił je król Kazimierz, zostało założone przez mitycznego Kraka. Badacze języka nie wykluczają tej tezy. Nazwa Wąwolnica wywodzi się od słowa Wawel i oznaczała niedostępne wzniesienie pośród bagien i łąk. Nieistniejący dziś zamek znajdował się właśnie w takim miejscu. Moda na Nałęczów ciągle trwa. W słoneczny weekend trudno jest tu znaleźć wolne miejsce.

You can leave a response , or trackback from your own site.