Neapol- miasto na granicy dwóch żywiołów

Stalowo–mosiężny ekspres syczy i bulgoce. Przez szczelinę staroświeckiej machinerii tryska wąski strumień pary; chwilę później malutka filiżanka smolistego napoju ląduje na naszym stoliku. Każdy mieszkaniec Neapolu, czy to we własnym domu czy, tak jak my w jednej z niezliczonych kawiarenek, właśnie od kawy zaczyna swój dzień. Jest rzeczywiście pyszna. Aromatyczna, czarna i bardzo gorąca. – Jak lawa – mówią neapolitańczycy. Tu, gdzie z każdego niemal miejsca widać potężne cielsko Wezuwiusza, nie można mieć innego skojarzenia. Wulkan jest wciąż aktywny. Wprawdzie od 1944 roku piekielna góra odpoczywa, ale nikt nie jest pewny, czy można się z tego powodu jeszcze cieszyć. Im dłuższy okres uśpienia tym gwałtowniejsze jest przebudzenie. Tragedia pobliskich starożytnych miast Herkulanum i Pompei, które 24 sierpnia 79 roku naszej ery wskutek potężnej erupcji zostały zalane przez strumienie błota i lawy zasypane opadającym wulkanicznym popiołem, stanowią wciąż aktualną przestrogę. Starożytni mieszkańcy nie zdawali sobie sprawy z zagrożenia. Wulkan ze swymi żyznymi urzekającymi zielenią traw i oliwnych gajów stokami jawił im się, jako jedna z okolicznych gór, zaciszny zakątek Bachusa, gdzie dojrzewają najsłodsze winogrona. Wprawdzie nieco wcześniej, bo już w 62 roku naszej ery zadrżała tu ziemia; Posypały się tynki domów w Herkulanum; zatrzęsły się mury Neapolu (świadkiem tego był rzymski poeta i filozof Seneka), ale zbagatelizowano tę przestrogę …

Na co dzień, jeśli mieszkańcom miasta dają się we znaki mroczne siły ciemności, to źródłem ich nie jest wulka n, lecz Camorra. Porachunki mafijne, haracze, narkotyki, prostytucja to druga strona tego miasta uwidaczniająca się zwłaszcza nocą. Ale już pierwsze promienie wschodzącego słońca przywracają Neapolowi przyjazne oblicze, a ciepłe, krystalicznie czyste wody Zatoki Neapolitańskiej zmywają jego agresywny makijaż nocy.

Campania Feliks – tak nazywa się ten niezwykle piękny skrawek Włoch, którego stolicą jest właśnie Neapol. Przybywający tu licznie turyści swoje pierwsze kroki kierują zazwyczaj na plac Merostwa (Piazza del Municipio), gdzie otoczona fosą wznosi się masywna budowla o pięciu wieżach. To zamek Anjou (Castel Nuovo) – twierdza, która aż do czasu przyłączenia Neapolu do Królestwa Włoch była rezydencją kolejnych władców. Zbudowana została w XIII wieku na zlecenie Karola I d ‘Anjou tak jak i pobliski port uważany za jeden z największych we Włoszech. Nie można nie udać się też na urzekający swym dostojeństwem i powagą plac Plebiscytu (Piazza del Plebiscito) położony pośrodku wzgórza Pizzofalcone, na którym wznosiła się przed laty najstarsza dzielnica Patrenope. Obecnie tuż przy placu stoi liczący wprawdzie „tylko” dwieście lat, ale za to niezwykle okazały kościół San Francesco di Paola wraz z okalającymi go eliptycznymi skrzydłami portyku. Budowla ta jest pamiątką po czasach napoleońskich. Została wzniesiona na polecenie Joachima Murata króla Neapolu, generała tego samego, który w 1806 roku, jako dowódca kawalerii Wielkiej Armii wkroczył do Warszawy, wypędzając wojska pruskiego zaborcy. Neapol ze swymi bogactwami był magnesem dla władców tego świata. To miejsce upodobali sobie przede wszystkim ludzie sztuki poeci, artyści, a także zakochani, między innymi Greta Garbo. Słynna aktorka rozczarowana pustką hollywoodzkiego środowiska szukając spokoju i zapomnienia zaszyła się w Villa Cimbrone gdzie wraz z Leopoldem Stokowskim znanym amerykańskim dyrygentem polskiego pochodzenia przeżyła najpiękniejsze chwile swojego życia. Atmosferą Neapolu zachwycił się też przed laty znakomity polski pisarz Gustaw Herling – Grudziński, który mieszka tam zresztą po dziś dzień.

Neapol to wciąż miasto wielkich kontrastów. Spokój przepysznych barokowych pałaców, dostojny dźwięk kościelnych dzwonów mieszają się tu z jazgotem wszechobecnych motorowerów, pokrzykiwaniami handlarzy ryb czy melodyjnym śpiewem kobzaet rozwieszających na balkonach mokrą bieliznę. Nawet przy 40 stopniowym upale pranie schnie wyjątkowo długo. Wilgotność powietrza bije tutaj, bowiem wszelkie rekordy.

Neapol jest ojczyzną popularnej i spożywanej z takim samym apetytem pod każdą szerokością geograficzną pizzy. Przez całe stulecia ten okrągły placek z dodatkiem sera i sosu pomidorowego był podstawą pożywienia ludzi ubogich. Progi pałaców i zamożnych mieszczańskich domów przekroczył dzięki królowej Marghericie, która w roku 1889 zażyczyła sobie, by potrawa ta znalaa się na jej wytwornym stole. I właśnie jej pizza margherita zawdzięcza swą nazwę. To nie przypadek, że trzy dominujące barwy tej najpopularniejszej pizzy zieleń bazylii, biel mozzarelli i czerwień pomidorów są jednocześnie symbolem zjednoczonych Włoch i zdobią narodową flagę tego kraju. Neapolitańskie pizzerie zwane tu trattoriami zaopatrują do dziś najwytworniejsze stoły. Za najlepszą na świecie uchodzi Trattoria Brandy, której dumny właściciel Don Vincenzo szczyci się tym, że własnoręcznie przyrządzał pizzę dla prezydenta Stanów zjednoczonych Bila Clintona, jego żony Hillary Clinton oraz sześćdziesięciu ochroniarzy.

You can leave a response , or trackback from your own site.