The post Podlasie – warto tu być… appeared first on Tanie podróżowanie, podróże, zwiedzanie, przeloty i wycieczki.
]]>Podlasie – magicznie historyczny zakątek kraju
Jesteśmy na Podlasiu i co dalej? Podróż swą rozpoczynamy od pobytu w przepięknie położonej Stanicy Rzecznej „Łabędzie” w Kiermusach. Każdy, kto zechce zatrzymać się na dłużej, by upajać się niesamowitymi widokami i zapierającymi dech w piersiach krajobrazami, a przede wszystkim by poczuć klimat historii miejsca, powinien zatrzymać się w Stanicy Rzecznej „Łabędzie”. To jedyna okazja, by poznać stare, drewniane domy i przekonać się o wciąż istniejącym szacunku ludzi do otoczenia.
Parki narodowe, religia i kultura, bajeczne miasta i wsie, a nade wszystko wschodnia gościnność! To Podlasie. Będąc tu z pewnością warto odwiedzić Narwiański Park Narodowy.
Narwiański Park Narodowy
Śmiało można stwierdzić, że jest to zdecydowanie najbardziej dziki obszar Polski, rozciągający się między Surażem a Rzędzinami. Popularne wciąż są tu pychówki, którymi pływa się po Narwi. Wiosła w tej łódce zastąpione są solidnym drągiem, którym odpycha się od dna. Można również pływać kajakiem, choć jest to przeżycie mniej ekscytujące.
To także doskonałe miejsce dla obserwatorów ptaków, gdyż jest ich tu ponad 200 gatunków, w tym spora część zagrożonych wyginięciem. Wśród nich znajdują się bataliony, błotniaki popielate oraz dubelty. Na drodze wędrówki turyści z pewnością spotkają bobry i wydry, jak również liczne gatunki ryb. Wielbiciele natury będą zachwyceni bogactwem wodnych i szuwarowych roślin, nigdzie indziej w takiej obfitości nie spotykanych.
W Kurowie zwiedzić można zabytkowy dwór z wieżą widokową, z której roztacza się przepiękny widok na okolicę. Wokół dworu podziwiać można park, który schodzi na brzeg Narwi. To tu, dzięki 200-metrowej kładce wśród bagien, można poczuć się niczym w Amazonii!
Sen o Tykocinie
Tykocin to historyczne podlaskie miasto, które wymaga od odwiedzających ciszy i skupienia. Historia polska i żydowska wygląda tu z każdego zakamarka, a pośrodku miasteczka dumnie wznosi się synagoga i liczne kamieniczki. Każdy turysta posmakuje tu prawdziwie żydowskich dań w restauracji Tejsza, w ktorej roznosi się zapach czosnku, a na talerzu serwowany jest cymes.
W centrum miasteczka w rynku ustawiono pomnik Stefana Czarnieckiego. Pochodzący z XV wieku odrestaurowany tykociński zamek, będący niegdyś jedną z najpotężniejszych twierdz nizinnych w Polsce, znów przyciąga uwagę turystów. W miejscu tym odbywa się cykliczna impreza „Zdobycie Tykocina”, będąca inscenizacją bitwy o to miasteczko.
Warto zobaczyć Pentowo – Europejską Wieś Bocianią, gdzie od ponad 10 lat bociany, w gospodarstwie Toczylowskich masowo wiją gniazda. Aby móc obserwować te zwierzęta, wybudowano dwie wysokie na 12 metrów wieże obserwacyjne.
Kiermusy – obowiązkowy punkt na mapie Podlasia
Mieszkańcy Podlasia zachęcają do odwiedzenia kompleksu historyczno-wypoczynkowego w Kiermusach – ostoi żubra i tradycji szlacheckiej. Przepiękna Stanica Rzeczna „Łabędzie”, Dworek nad Łąkami, karczma Rzym, dworskie czworaki, Jantarowy Kasztel, czy domek Rasputina, to drewniane obiekty warte obejrzenia. Tu urzeka nawet pochodzący z 1861 roku dworzec, solidnie odrestaurowany i uznany za najpiękniejszy w Polsce. Czaruje też piękny Białystok z ratuszem z wieżą zegarową, z której codziennie grany jest hejnał miasta. Ponadto zespół katedralny z neogotycką bazyliką, barokową plebanią i XVII-wiecznym kościółkiem farny. Dodatkowo pałac z ogrodami Branickich.
Także oznakowane szlaki turystyczne są atrakcją tego regionu. Pierwszy to „Szlak dziedzictwa żydowskiego”, następny „Szlak kulinarny” i kolejne: „Esperanto i wielu kultur”, „Architektury PRL-u” oraz „Śladami ks. Michała Sopoćki”. Dla wygodnych przygotowano audiobus i dźwiękowy przewodnik do odsłuchania w miejskich autobusach linii 2 lub 10.
Puszcza Knyszyńska
Ten rozległy obszar zajmuje 126 tysięcy hektarów i ciągnie się łukowatym pasmem o szerokości 20-40 km na wschód od Białegostoku. Ponad połowę zajmuje Knyszyński Park Krajobrazowy – dziki i dziewiczy. Warto tu być, by zobaczyć Rezerwat Krzemianę z drewnianą kładką oraz Szlak Wzgórz Świętojańskich, gdzie obejrzeć można pomniki przyrody, zabytki architektury oraz miejsca martyrologii.
Wycieczka do Arboretum (ogrodu dendrologicznego) w Kopnej Górze i Silvarium (ogrodu botanicznego) w Poczopku, to miejsca warte uwagi.
Zobaczycie tu także promierz fenologiczny, będący unikalnym obiektem na skale europejską. Pokazuje on nie tylko godziny, ale i wegetacyjne pory roku. Ponadto Ksyloteka, będąca zbiorem pni drzew w różnych przekrojach, jest także bardzo ciekawym okazem wartym poznania. Co więcej? Muzeum z prawdziwymi ulami z pszczołami oraz mrowiskiem mrówki ćmawej w przekroju. Wszystko bezpiecznie zorganizowane, za szkłem.
Siedziba parku znajduje się w niezwykle malowniczym miasteczku o nazwie Supraśl, znanym ze swego uzdrowiskowego mikroklimatu.
Nad miasteczkiem wznoszą się wieże monastyru Zwiastowania NMP i klasztor, wraz z Muzeum Ikon w Pałacu Archimandrytów. Niezwykle żywe na tych terenach są ślady obecności Żydów – w Krynkach kaukaski Dom Nauki z pierwszej połowy XIX w., a także Bożnica Chasydów Słonimskich.
W dobrym stanie zachował się w tym regionie kirkut. Obszar ten jest bogaty w kulturę muzułmańską, a opowiada o niej na przykład specjalnie przygotowany Szlak Tatarski. Zobaczyć tu można meczety – w Kruszynianach i Bohonikach.
Święta Góra Grabarka
Święta Góra Grabarka jest kwintesencją prawosławia w Polsce i wzorem Częstochowy jest celem licznych pielgrzymek i modlitw. Tu wierni oczekują na cuda. Znajduje się tu cerkiew i jedyny w Polsce żeński klasztor prawosławny. Wielkie wrażenie robią ustawione niemal wszędzie krzyże wotywne.
Warto wybrać się na Podlasie, gdzie urzeka Podlaski Przełom Bugu obfity w meandry i liczne zakola.
Będąc w tym regionie kraju nie można ominąć Drohiczyna, miasta klasztorów, kościołów i cerkwi, z kościołem Benedyktynek z XVIII wieku na czele. Ponadto barokowa katedra z budynkami klasztoru Jezuitów z XVII/XVIII wieku robi na turystach ogromne wrażenie.
Imprezy regionalne, w których warto uczestniczyć:
Spotkania z Naturą i Sztuką „Uroczysko” – maj/czerwiec, Supraśl
Festiwal Muzyki Młodej Białorusi „Basowiszcza” – lipiec, Gródek
Międzynarodowy Festiwal Muzyki Cerkiewnej „Hajnówka” – maj, Białystok
Międzynarodowy Festiwal „Hajnowskie Dni Muzyki Cerkiewnej” – maj, Hajnówka
Jarmark staroci na Czarciej Polanie – pierwsza niedziela miesiąca, Kiermusy
Biesiada miodowa – wrzesień, Kurowo
Festiwal Kultury i Tradycji Tatarów Polskich – sierpień, Kruszyniany
Ogólnopolskie Dni Truskawki – czerwiec, Korycin
Konkurs Gry na Instrumentach Pasterskich „Ligawki” – grudzień, Ciechanowiec
Dni Sztuki Współczesnej – maj, Białystok
Jesień z Bluesem – listopad, Białystok
The post Podlasie – warto tu być… appeared first on Tanie podróżowanie, podróże, zwiedzanie, przeloty i wycieczki.
]]>The post Zachwyć się urokliwym Podlasiem! appeared first on Tanie podróżowanie, podróże, zwiedzanie, przeloty i wycieczki.
]]>Podlasie – magicznie historyczny zakątek kraju
Jesteśmy na Podlasiu i co dalej? Podróż swą rozpoczynamy od pobytu w przepięknie położonej Stanicy Rzecznej „Łabędzie” w Kiermusach. Każdy, kto zechce zatrzymać się na dłużej, by upajać się niesamowitymi widokami i zapierającymi dech w piersiach krajobrazami, a przede wszystkim by poczuć klimat historii miejsca, powinien zatrzymać się w Stanicy Rzecznej „Łabędzie”. To jedyna okazja, by poznać stare, drewniane domy i przekonać się o wciąż istniejącym szacunku ludzi do otoczenia.
Parki narodowe, religia i kultura, bajeczne miasta i wsie, a nade wszystko wschodnia gościnność! To Podlasie. Będąc tu z pewnością warto odwiedzić Narwiański Park Narodowy.
Narwiański Park Narodowy
Śmiało można stwierdzić, że jest to zdecydowanie najbardziej dziki obszar Polski, rozciągający się między Surażem a Rzędzinami. Popularne wciąż są tu pychówki, którymi pływa się po Narwi. Wiosła w tej łódce zastąpione są solidnym drągiem, którym odpycha się od dna. Można również pływać kajakiem, choć jest to przeżycie mniej ekscytujące.
To także doskonałe miejsce dla obserwatorów ptaków, gdyż jest ich tu ponad 200 gatunków, w tym spora część zagrożonych wyginięciem. Wśród nich znajdują się bataliony, błotniaki popielate oraz dubelty. Na drodze wędrówki turyści z pewnością spotkają bobry i wydry, jak również liczne gatunki ryb. Wielbiciele natury będą zachwyceni bogactwem wodnych i szuwarowych roślin, nigdzie indziej w takiej obfitości nie spotykanych.
W Kurowie zwiedzić można zabytkowy dwór z wieżą widokową, z której roztacza się przepiękny widok na okolicę. Wokół dworu podziwiać można park, który schodzi na brzeg Narwi. To tu, dzięki 200-metrowej kładce wśród bagien, można poczuć się niczym w Amazonii!
Sen o Tykocinie
Tykocin to historyczne podlaskie miasto, które wymaga od odwiedzających ciszy i skupienia. Historia polska i żydowska wygląda tu z każdego zakamarka, a pośrodku miasteczka dumnie wznosi się synagoga i liczne kamieniczki. Każdy turysta posmakuje tu prawdziwie żydowskich dań w restauracji Tejsza, w ktorej roznosi się zapach czosnku, a na talerzu serwowany jest cymes.
W centrum miasteczka w rynku ustawiono pomnik Stefana Czarnieckiego. Pochodzący z XV wieku odrestaurowany tykociński zamek, będący niegdyś jedną z najpotężniejszych twierdz nizinnych w Polsce, znów przyciąga uwagę turystów. W miejscu tym odbywa się cykliczna impreza „Zdobycie Tykocina”, będąca inscenizacją bitwy o to miasteczko.
Warto zobaczyć Pentowo – Europejską Wieś Bocianią, gdzie od ponad 10 lat bociany, w gospodarstwie Toczylowskich masowo wiją gniazda. Aby móc obserwować te zwierzęta, wybudowano dwie wysokie na 12 metrów wieże obserwacyjne.
Kiermusy – obowiązkowy punkt na mapie Podlasia
Mieszkańcy Podlasia zachęcają do odwiedzenia kompleksu historyczno-wypoczynkowego w Kiermusach – ostoi żubra i tradycji szlacheckiej. Przepiękna Stanica Rzeczna „Łabędzie”, Dworek nad Łąkami, karczma Rzym, dworskie czworaki, Jantarowy Kasztel, czy domek Rasputina, to drewniane obiekty warte obejrzenia. Tu urzeka nawet pochodzący z 1861 roku dworzec, solidnie odrestaurowany i uznany za najpiękniejszy w Polsce. Czaruje też piękny Białystok z ratuszem z wieżą zegarową, z której codziennie grany jest hejnał miasta. Ponadto zespół katedralny z neogotycką bazyliką, barokową plebanią i XVII-wiecznym kościółkiem farny. Dodatkowo pałac z ogrodami Branickich.
Także oznakowane szlaki turystyczne są atrakcją tego regionu. Pierwszy to „Szlak dziedzictwa żydowskiego”, następny „Szlak kulinarny” i kolejne: „Esperanto i wielu kultur”, „Architektury PRL-u” oraz „Śladami ks. Michała Sopoćki”. Dla wygodnych przygotowano audiobus i dźwiękowy przewodnik do odsłuchania w miejskich autobusach linii 2 lub 10.
Puszcza Knyszyńska
Ten rozległy obszar zajmuje 126 tysięcy hektarów i ciągnie się łukowatym pasmem o szerokości 20-40 km na wschód od Białegostoku. Ponad połowę zajmuje Knyszyński Park Krajobrazowy – dziki i dziewiczy. Warto tu być, by zobaczyć Rezerwat Krzemianę z drewnianą kładką oraz Szlak Wzgórz Świętojańskich, gdzie obejrzeć można pomniki przyrody, zabytki architektury oraz miejsca martyrologii.
Wycieczka do Arboretum (ogrodu dendrologicznego) w Kopnej Górze i Silvarium (ogrodu botanicznego) w Poczopku, to miejsca warte uwagi.
Zobaczycie tu także promierz fenologiczny, będący unikalnym obiektem na skale europejską. Pokazuje on nie tylko godziny, ale i wegetacyjne pory roku. Ponadto Ksyloteka, będąca zbiorem pni drzew w różnych przekrojach, jest także bardzo ciekawym okazem wartym poznania. Co więcej? Muzeum z prawdziwymi ulami z pszczołami oraz mrowiskiem mrówki ćmawej w przekroju. Wszystko bezpiecznie zorganizowane, za szkłem.
Siedziba parku znajduje się w niezwykle malowniczym miasteczku o nazwie Supraśl, znanym ze swego uzdrowiskowego mikroklimatu.
Nad miasteczkiem wznoszą się wieże monastyru Zwiastowania NMP i klasztor, wraz z Muzeum Ikon w Pałacu Archimandrytów. Niezwykle żywe na tych terenach są ślady obecności Żydów – w Krynkach kaukaski Dom Nauki z pierwszej połowy XIX w., a także Bożnica Chasydów Słonimskich.
W dobrym stanie zachował się w tym regionie kirkut. Obszar ten jest bogaty w kulturę muzułmańską, a opowiada o niej na przykład specjalnie przygotowany Szlak Tatarski. Zobaczyć tu można meczety – w Kruszynianach i Bohonikach.
Święta Góra Grabarka
Święta Góra Grabarka jest kwintesencją prawosławia w Polsce i wzorem Częstochowy jest celem licznych pielgrzymek i modlitw. Tu wierni oczekują na cuda. Znajduje się tu cerkiew i jedyny w Polsce żeński klasztor prawosławny. Wielkie wrażenie robią ustawione niemal wszędzie krzyże wotywne.
Warto wybrać się na Podlasie, gdzie urzeka Podlaski Przełom Bugu obfity w meandry i liczne zakola.
Będąc w tym regionie kraju nie można ominąć Drohiczyna, miasta klasztorów, kościołów i cerkwi, z kościołem Benedyktynek z XVIII wieku na czele. Ponadto barokowa katedra z budynkami klasztoru Jezuitów z XVII/XVIII wieku robi na turystach ogromne wrażenie.
Imprezy regionalne, w których warto uczestniczyć:
Spotkania z Naturą i Sztuką „Uroczysko” – maj/czerwiec, Supraśl
Festiwal Muzyki Młodej Białorusi „Basowiszcza” – lipiec, Gródek
Międzynarodowy Festiwal Muzyki Cerkiewnej „Hajnówka” – maj, Białystok
Międzynarodowy Festiwal „Hajnowskie Dni Muzyki Cerkiewnej” – maj, Hajnówka
Jarmark staroci na Czarciej Polanie – pierwsza niedziela miesiąca, Kiermusy
Biesiada miodowa – wrzesień, Kurowo
Festiwal Kultury i Tradycji Tatarów Polskich – sierpień, Kruszyniany
Ogólnopolskie Dni Truskawki – czerwiec, Korycin
Konkurs Gry na Instrumentach Pasterskich „Ligawki” – grudzień, Ciechanowiec
Dni Sztuki Współczesnej – maj, Białystok
Jesień z Bluesem – listopad, Białystok
The post Zachwyć się urokliwym Podlasiem! appeared first on Tanie podróżowanie, podróże, zwiedzanie, przeloty i wycieczki.
]]>The post Lyon – piękno Francji appeared first on Tanie podróżowanie, podróże, zwiedzanie, przeloty i wycieczki.
]]>Lyon leży w środkowej Francji u ujścia Saony do Rodanu. To ośrodek administracyjny regionu Rodan – Alpy i stolica departamentu Rhone. Pod względem liczby mieszkańców jest drugim miastem kraju .Charakter nadają mu przepływające dwie duże rzeki oraz dwa wzgórza wznoszące się na przedmieściach.
Klimat
Średnia roczna temperatura powietrza wynosi 11,3ºC przy średnich stycznia 2ºC i lipca 20 ºC. Roczne opady kształtują się na poziomie 1000mm, przy czym ich kulminacja przypada na jesień ( wrzesień – październik). Topografia terenu sprawia, że dominują wiatry wiejące wzdłuż dolin rzecznych, a więc z północy wzdłuż doliny Saony oraz z południa i wschodu wzdłuż doliny Rodanu.
Rzymskie korzenie
Początki Lyonu sięgają 43 r. p.n.e. kiedy na obszarze obecnego miasta Rzymianie założyli kolonię i obóz wojskowy. Później jako Lugdunum stał się ośrodkiem Galów. W II w. wraz z mieszkańcami jego władcy przyjęli chrześcijaństwo. Około 470 r. miasto zostało opanowane przez Burgundów i stało się siedzibą królów. Burgundowie niedługo jednak władali tymi terenami, ponieważ w 534 r. zdobyli je Frankowie.
W późniejszym czasie miasto przechodziło we władanie królów Burgundii, cesarzy niemieckich i władz kościelnych ( arcybiskupów), by w 1193 r. powołać samorząd miejski. W 1307 r. Lyon został włączony do Francji. Już od XIV w. stanowił jeden z głównych centrów handlowych zachodniej Europy, w którym organizowane były tzw. targi liońskie W końcu XV w. stał się ważnym ośrodkiem drukarstwa i tkactwa – zakładano tu liczne manufaktury jedwabiu. Rozwój handlu i rzemiosła zaowocował powstaniem w 1506 r. giełdy i domów bankowych. Był to oty okres w historii miasta. W czasie rewolucji francuskiej stało się ono centrum działalności żyrondystów, którzy w 1793 r. wywołali powstanie przeciw jakobinom. Niepokoje rewolucyjne doprowadziły do zahamowania rozwoju, a nawet częściowego upadku Lyonu. Z kryzysu ekonomicznego i politycznego zaczął się dźwigać w okresie I Cesarstwa (początek XIX w.) wraz z nastaniem ery industrialnej. W latach 30. XIX w. w mieście wybuchały powstania tkaczy, którzy domagali się reform ekonomicznych i politycznych. Dalszy rozwój przemysłu wprowadził Lyon w XX w. Podczas II wojny światowej był on centrum francuskiego ruchu oporu. Po wojnie władze miasta postawiły przede wszystkim na rozwój infrastruktury komunikacyjnej, przyciągnięcie europejskiej finansjery i rozbudowę zaplecza finansowego.
Fazy rozwoju
Rozwój urbanistyczny Lyonu był ściśle związany z okresami jego prosperity. Pierwsze budowle z czasów osadnictwa rzymskiego w tym forum, teatr, odeon i łaźnie publiczne powstały na wzgórzu Fourviere. Następne pojawiły się na wzgórzu Croix – Rousse, m.in. amfiteatr. Rezydencje, sklepy i warsztaty zaczęto budować na półwyspie, u zbiegu Saony i Rodanu. Zaopatrzenie w wodę zapewniały cztery akwedukty. Do naszych czasów dotrwały tylko ich ruiny.
Średniowieczny rozwój Lyonu związany był ze wzrostem znaczenia Kościoła. Wzniesiono wtedy wiele sakralnych budowli, z których do czasów obecnych zachowały się m. in. kościół St. Irenee ( krypta z V w. ), romańską bazylikę Benedyktynów St. Martin d’Ainay ( XII w. ), romańsko- gotycką katedrę St. Jean ( XII- XV w.), St. Paul ( XV w.) i St. Nizier ( XV- XVI w.). Nie zapomniano o infrastrukturze miejskiej – wybudowano m. in. mosty nad Soaną i Rodanem. Szczytowy rozwój osiągnął Lyon w dobie renesansu. Powstało wówczas wiele kamieniczek mieszczańskich, w których znalay siedziby banki, sklepy i składy towarów. Budynki użyteczności publicznej późniejszego okresu to m.in. ratusz( XVII w.) i szpital ( XVIII w.) .
Przemysł, finanse i transport
Lioński okręg przemysłowy wytwarza ponad 10 % francuskiego produktu krajowego brutto. Pozostaje w ścisłej współpracy z ośrodkami przemysłowymi rejonu Marsylii i stanowi silną przeciwwagę dla gospodarczej dominacji okręgu paryskiego. W Lyonie znajdują się zakłady przemysłowe reprezentujące gałęzie przemysłu wymagające zaawansowanych technologii . Dominuje przemysł chemiczny ( produkcja włókien sztucznych i wyrobów farmaceutycznych ), samochodowy ( fabryka Renault ), metalowy, maszynowy i elektroniczny ( w tym produkcja aparatury medycznej ). Rozwija się także przemysł odzieżowy, obuwniczy i spożywczy. Duże tradycje sięgające XV w. mają zakłady przemysłu jedwabniczego, zatrudniające obecnie około 50 tys. osób. Na południe od Lyonu znajduje się elektrownia cieplna i rafineria ropy naftowej.
Już w średniowieczu miasto było ważny m ośrodkiem finansowo- handlowym i tradycje te kontynuuje do dziś. Swoje siedziby mają tu wielkie banki, towarzystwa ubezpieczeniowe i giełda. Corocznie organizowane są międzynarodowe targi wielobranżowe.
Lyon jest ważnym węem drogowym i kolejowym ( m. in. stacja szybkiej kolei TGV) oraz portem rzecznym obsługującym transport pomiędzy dorzeczami Rodanu, Loary i Sekwany. Znajduje się tu również międzynarodowy port lotniczy ( Satolas).
Uciekający emeryci
W latach 90 .XX w. nastąpiły w Lyonie duże migracje ludności. W rezultacie co czwarty mieszkaniec przybył do miasta po 1990 r., choć zmiana liczebności jest nieznaczna (z 415 tys. na 445 tys.) Zjawisko spowodowane jest zatrudnianiem przez liońskie firmy wykwalifikowanych pracowników z innych regionów kraju. Migracje spowodowały też obniżenie średniego wieku mieszkańców miasta. Dodatkowym czynnikiem sprzyjającym wysokiemu udziałowi młodzieży w strukturze wiekowej ludności jest obecność licznych szkół wyższych.
W mieście pobiera naukę przeso 60 tys. uczniów i studentów, podczas gdy 20 lat temu uczącej się młodzieży powyżej 15 roku życia było w Lyonie 48 tys. (wzrost o prawie 28 %) Poza tym większość mieszkańców, którzy podczas ostatniego dziesięciolecia opuścili miasto i zamieszkali gdzie indziej, była w wieku emerytalnym .
Zmianie uległ nie tylko średni wiek mieszkańców, ale i obowiązujący model rodziny . Obecnie typowe gospodarstwo domowe składa się z dwóch osób. W coraz większym stopniu Lyon staje się miastem ludzi samotnych, którzy poświęcają się karierze by sprostać wzrastającym wymaganiom rynku pracy.
Muzea
W ciągu 20 wieków historii w mieście powstało wiele cennych zabytków architektury. Zdołano zgromadzić wartościowe kolekcje dzieł sztuki wystawione w tutejszych muzeach. Jednym z częściej odwiedzanych jest Muzeum Sztuk Pięknych mieszczące się w gmachu dawnego opactwa Benedyktynów. Na 7 tys. m ² zgromadzono eksponaty reprezentujące historię sztuki i cywilizacji od czasów starożytnego Egiptu i Grecji po współczesność . Oprócz przedmiotów z czasów antycznych podziwiać można liczącą 1800 płócien kolekcję malarstwa z różnych wieków. Z innych muzeów o międzynarodowym znaczeniu warto wspomnieć o muzeum cywilizacji gallo- rzymskiej, sztuk dekoratorskich, sztuki orientalnej, współczesnej i marionetek. Na szczególną uwagę zasługuje mieszczące się w XVIII –wiecznym pałacu Villeroy Muzeum Tkactwa z najbogatszymi zbiorami na świecie. Mimo, że ekspozycja dotyczy przede wszystkim historii przemysłu jedwabniczego, prezentuje także rozwój włókiennictwa w Persji oraz krajach Bliskiego i Dalekiego Wschodu.
Niezdrowe powietrze
Od wczesnych lat 60. XX w. wraz z rozwijającym się przemysłem coraz poważniejszym problemem mieszkańców Lyonu było zanieczyszczenie powietrza. Dotyczy to szczególnie południowej części miasta narażonej m. in. na bezpośrednie oddziaływanie elektrowni Loire i rafinerii Feyzin. W celu stałej kontroli stężenia podstawowych zanieczyszczeń gazowych ( tlenków siarki, azotu i węgla oraz ozonu) i pyłów ( m.in. ołowiu ) stworzono sieć obejmującą 47 punktów pomiarowych, monitorującą jakość powietrza.
Podstawowym źródłem zanieczyszczeń okazało się spalanie paliw kopalnych, w tym ruch samochodowy. Problem udało się jednak opanować po wprowadzeniu zaostrzonych przepisów dotyczących emisji szkodliwych substancji do atmosfery oraz modernizacji technologicznych w energetyce i motoryzacji.
Powierzchnia: 48 km ²
Liczba ludności:
miasto- 445 tys. ( 1999)
zespół miejski – 1167tys. (1999)
Położenie: w środkowej Francji, u ujścia Saony do Rodanu
Przemysł: chemiczny, metalowy, maszynowy, samochodowy, elektroniczny, odzieżowy, spożywczy, jedwabniczy
Zabytki: ruiny budowli rzymskich, kościoły romańskie i gotyckie, ratusz, kamienice renesansowe
The post Lyon – piękno Francji appeared first on Tanie podróżowanie, podróże, zwiedzanie, przeloty i wycieczki.
]]>The post Ankara – stolica Turcji appeared first on Tanie podróżowanie, podróże, zwiedzanie, przeloty i wycieczki.
]]>Ankara położona jest w środkowej części Turcji, na Wyżynie Anatolijskiej na wysokości około 830 m.n.p.m. Miasto roożyło się w kotlinie otoczonej pasmem wzniesień, które na południowym wschodzie w górach Elma, dochodzą do 1855 m.n.p.m. Centralna jego część leży w środku tej kotliny, podczas gdy nowo budowane dzielnice mieszkaniowe wchodzą na stoki okolicznych wzgórz. Poza miastem centralnym mieszka zaledwie 10 % ludności Ankary. Na północy znajdują się sztuczne zbiorniki wodne Cubuk i Karagol, mające zapewnić stałe zaopatrzenie miasta w wodę pitną. Pelnią one także funkcje rekreacyjne dla mieszkańców tureckiej stolicy. Niedaleko znajduje się Leśna Farma Atatürka z miejskim zoo, a na oddalonej o 18 km od centrum górze Elmdag mieści się ośrodek sportów zimowych.
W Ankarze panuje klimat podzwrotnikowy kontynentalny suchy. Lato jest suche i gorące z temperaturami dochodzącymi w sierpniu do 30 °C . Zimy są chłodne, ze średnimi temperaturami od – 3 do 4 °C i niewielkimi opadami śniegu. Roczna suma opadów wynosi około 400 mm, a najwilgotniejszym okresem jest późna wiosna.
Układ architektoniczny
Stara Ankara zwana Ulus, znajduje się w północnej części miasta. Charakteryzuje się ciasną, niską zabudową z licznymi zakładami rzemieślniczymi, małymi fabryczkami i sklepami.
Wszystkie ważniejsze budowle pochodzące z czasów starożytnych i średniowiecza skupiają się wokół wzgórza, na którym wznosi się bizantyjska cytadela . Południowa Ankara ma architekturę europejską, z szerokimi arteriami komunikacyjnymi, terenami zielonymi i parkami. Osią wielkomiejskiego centrum jest 6- kilometrowy bulwar Atatürka . Wzdłuż bulwaru od lat 30 XX w. wznoszono budynki urzędów państwowych, banki, hotele i przedstawicielstwa dyplomatyczne, przystosowując niewielkie miasto do pełnienia funkcji stołecznych. Nowe osiedla mieszkaniowe, w których królują wieżowce z betonowych prefabrykatów, zaczęły powstawać na obrzeżach miasta w latach 60 XXw. Dziś wkraczają powoli na jedyne tereny na stokach wzgórz okalających Ankarę.
Historia
Pierwsze świadectwa istnienia miasta pochodzą sprzed ponad 3 tys. lat. Ówczesny Akuwasz był ważnym miastem hetyckim, punktem przecięcia szlaków karawanowych wiodących z północy, z wybrzeży Morza Czarnego, do krajów Bliskiego Wschodu oraz z Grecji na zachodzie do Mezopotamii, krajów Zakaukazia, Indii i Dalekiego Wschodu. Po upadku państwa Hetytów, zniszczonego przez nową falę ludów indoeuropejskich ( około XII w. p.n,e.) panowanie nad miastem objęli Frygowie, ustanawiając tutaj swoją stolicę Anykrę . Od 25 r. p.n.e. Ankara wchodząc w skład cesarstwa rzymskiego stała się stolicą prowincji Galacja. Po upadku Rzymu znalaa się w granicach cesarstwa wschodnio- rzymskiego. Panowanie bizantyjskie pozostawiło po sobie górującą nad starożytną częścią miasta cytadelę wybudowaną na miejscu umocnień frygijskich. W 1071r. miasto dostało się pod panowanie tureckich Seldżuków, którzy przemianowali je na Enguriye. Z okresu rządów seldżuckich pochodzą najstarsze meczety. Znaczenie miasta zmalało podczas panowania Osmanów, które trwało od 1361 r. W tym czasie nosiło ono grecką nazwę Angora. W 1402 r. w okolicach rozegrała się wielka bitwa, w której mongolski władca i zdobywca Timur ( Tamerlan) rozgromił wojska sułtana Bajazyta I . Miasto nabrało znaczenia po ustanowieniu w 1923r. Republiki Tureckiej. Angora została jej stolicą . Od tej pory nastąpił dynamiczny wzrost liczby mieszkańców. W 1930 r .miasto nazwano Ankarą . Jej dalszy rozwój spowodowany był stałym dopływem ludności wiejskiej i wysokim przyrostem naturalnym, szczególnie w latach 60 XX w. Rezultatem tych procesów jest czterdziestokrotny wzrost liczby mieszkańców miasta w okresie pełnienia przez nie funkcji stołecznych.
Przemysł
Ankara jest drugim po Stambule ośrodkiem gospodarczym kraju Stopniowo zdobywa coraz większe znaczenie jako centrum przemysłowe, przejmując cześć funkcji pełnionych dotąd przez Stambuł. Jest siedzibą wielu firm krajowych i zagranicznych, banków i urzędów.
W mieście dominują zakłady produkujące artykuły gospodarstwa domowego, branży tekstylnej, elektronicznej, materiałów budowlanych, poligraficznej i metalowej. Obecny jest też przemysł zbrojeniowy, meblarski i mięsny. Dużą rolę odgrywa handel skórami i wełną, które pochodzą z terenów wschodniej i centralnej Turcji – obszarów o bogatych tradycjach hodowlanych i pasterskich . Miasto jest także znaczącym ośrodkiem rzemiosła, a liczne warsztaty znajdują się na terenie starej Ankary. Produktami rzemieślników są przede wszystkim wyroby ze ota i innych metali, skóry biżuteria oraz dywany. Podobnie jak w starożytności Ankara odgrywa ważną rolę w transporcie ludzi i towarów jako duży węzeł kolejowy i drogowy. Tędy przechodzi główna szosa i linia kolejowa łączące wschód z zachodem kraju. Natomiast przewozy pomiędzy wybrzeżem Morza Czarnego i Morza Śródziemnego odbywają się głównie transportem kołowym, drogą biegnącą obok słonego jeziora Tuz.
Międzynarodowy ruch pasażerski obsługiwany jest przez lotnisko Esenboga położone 30 km na północny wschód od miasta. Poruszanie się po Ankarze ułatwia metro, którego pierwsza linia o długości 15 km, biegnąca z północy na południe, została uruchomiona w 1996r.
Turecka nauka
Od czasu zakończenia II wojny światowej wzrasta znaczenie Ankary jako ośrodka kulturalnego i naukowego Turcji. Obecnie działają tu cztery uniwersytety, w tym Uniwersytet Ankarski (założony w 1946r.) i najstarszy założony w 1206 r. przeniesiony z Kayseri w 1967r. Uczelnią o profilu technicznym jest Politechnika Bliskowschodnia( założona w 1956 r.). Istnieją tu także Biblioteka Narodowa, Opera i Teatr Narodowy oraz liczne instytuty naukowe.
Zabytki
W Ankarze zachowały się zabytki ze wszystkich okresów historii miasta, począwszy od czasów rzymskich. Najstarszymi są pozostałości świątyni Augusta i Romy, ruiny teatru i łaźni oraz tzw. kolumna Juliana z III w. Okazale prezentuje się cytadela bizantyjska, wybudowana na miejscu starszych, przedromańskich fortyfikacji. Z początków panowania tureckiego pochodzi meczet Aladyna (1197- 98), meczet Asleuhane ( 1289 – 90 ) i XIII wieczny grobowiec Ahi Serefeddina .
Położenie: na półwyspie Azja Mniejsza, w centralnej części Wyżyny Anatolijskiej, w środkowej Turcji
Liczba ludności: miasto:2,9 mln (1997)
Zespół miejski : 3,3 mln ( 1999)
Przemysł: elektroniczny, elektrotechniczny, maszynowy, tekstylny, zbrojeniowy, metalowy, meblarski, mięsny
Zabytki: ruiny rzymskiej świątyni Augusta i Romy, kolumna Juliana, bizantyjska cytadela, muzułmańskie meczety, mauzoleum Atatürka
The post Ankara – stolica Turcji appeared first on Tanie podróżowanie, podróże, zwiedzanie, przeloty i wycieczki.
]]>The post Kanał Elbląski – przez sześć jezior appeared first on Tanie podróżowanie, podróże, zwiedzanie, przeloty i wycieczki.
]]>Rejs zaczyna się w Ostródzie, skąd wypływamy na Jezioro Drwęckie. Poprzez zalesione pagórki i morenowe wzgórza docieramy do Miłomłyna. Jest to część Szlaku Papieskiego. W latach 1957 – 58 pływał tu Karol Wojtyła . Statek wypływa na niewielkie jezioro Ilinskie, potem jezioro Ruda Woda, następnie Pniewo, za którym do przebycia jest 19- kilometrowa pochylnia. Warto przebyć cała trasę, by podziwiać jedyną taką drogę wodno – lądową w Europie.
Georg Stenke
Konstruktorem pochylni na Kanale Elbląskim był Georg Jacob Steenke, mieszkaniec Prus, urodzony w 1801 roku w Królewcu . Zaprojektował rozwiązanie, dzięki któremu statki mogły pokonać blisko 100- metrową różnicę poziomów.
Tu jest najniżej
Z Elbląga do Ostródy „ płynie się” pod górę torami po trawie. Różnica wysokości między jeziorem Druzno, położonym w obniżeniu depresyjnym o wartości 1,8m p.p. m. ( najniższe miejsce w Polsce ), a Jeziorem Drwęckim znajdującym się na zachód od Ostródy wynosi aż 100 metrów!
Katedra w Elblągu
Katedra św. Mikołaja w Elblągu to kościół w całości odbudowany po II wojnie światowej . Podczas zdobywania Elbląga przez Armię Czerwoną katedra została doszczętnie spalona, a w latach 50 bardzo utrudniano jej odbudowę, którą ostatecznie zakończono w roku 1965. Wieża kościoła ma aż 95m wysokości i jest to jedna z najwyższych wież kościelnych w Polsce.
Pyszne ryby
Odwiedzając Elbląg , Ostródę lub okolice warto zamówić w restauracji pysznego leszcza, okonia, płoć, sielawę, suma lub węgorza prosto z jezior.
The post Kanał Elbląski – przez sześć jezior appeared first on Tanie podróżowanie, podróże, zwiedzanie, przeloty i wycieczki.
]]>The post Lech Zürs- w sercu Alp appeared first on Tanie podróżowanie, podróże, zwiedzanie, przeloty i wycieczki.
]]>W Arlbergu na narciarzy czeka 340 km przygotowanych tras i 200 km szlaków pozaprasowych. Krajobraz jest tutaj zróżnicowany : długie, szerokie doliny, małe sielskie wioski – jak chociażby pokryty grubą kołdrą śniegu Zug – przyciągają rzesze odwiedzających. Główna ulica Lech, z niebanalną alpejską architekturą, zachęca do spacerów zaraz po zejściu ze stoku.
Szusowanie w Zürs to wręcz dotykanie historii narciarstwa. W 1906 roku przeprowadzono tutaj pierwszy kurs narciarstwa dla okolicznych mieszkańców, dziewiętnaście lat później otwarto szkołę narciarską, a w 1937 roku wybudowano pierwszy wyciąg orczykowy w Austrii.
Oryginalne rzeźby
Zaskakują każdego, kto po raz pierwszy odwiedza region. W najbardziej niedostępnych miejscach Voralbergu stoją stalowe rzeźby ludzkich postaci naturalnej wielkości. Wiele ze stu rzeźb, które stworzył Brytyjczyk Antony Gormleymożna dostrzec szusując po stokach Lech Zürs. Są symbolem cowieka i natury oraz ich wzajemnej relacji.
„Kucharskie czapki” na 2085
Ci, którzy myślą, że im wyżej położone są restauracje, tym skromniejsze jedzenie oferują, powinni zajrzeć do Vervallstube, znajdującej się w pobliskim St.Anton na wysokości 2085 metrów. Restauracja została wyróżniona przez testerów w Gault Millau „kucharskimi czapkami”, które są gwarantem najwyższej jakości kulinarnej potraw.
Śladem księdza Müllera
Ksiądz Müller pod koniec XIX wieku miał nie lada problem. Musiał szybko przemieszczać się między parafiami, które miał pod opieką : Warth – Schröcken i Lech Zürs. Zamówił więc w Szwecji narty i …śmigał! Dziś ta pięciokilometrowa trasa to wspaniała atrakcja dla miłośników jazdy po świeżym, kopnym śniegu.
Szlakiem „Białego Pierścienia”
Powstał pięćdziesiąt lat temu, łączy Lech, Zürs, Zug i Oberlech Jest bez wątpienia jednym z najpiękniejszych szlaków narciarskich w Alpach. Na trasie liczącej 22 km prowadzącej przez serce Alp można skorzystać z 79 wyciągów im przeżyć wspaniałą narciarską przygodę . Jeśli ktoś czuje się na siłach może również wystartować w corocznych zawodach i zawalczyć o główną nagrodę – samochód.
The post Lech Zürs- w sercu Alp appeared first on Tanie podróżowanie, podróże, zwiedzanie, przeloty i wycieczki.
]]>The post Waranasi: Wrota do życia appeared first on Tanie podróżowanie, podróże, zwiedzanie, przeloty i wycieczki.
]]>Świt nad Gangesem
Zaspani mężczyźni zanurzają się w chłodnej rzece. Ci, którzy liczą na odpuszczenie grzechów, zgodnie z tradycją powinni obmyć się tego samego dnia przy pięciu głównych ghatach: Asi, Daśaśwamedh, Barnasangam, Panchaganga i Manikarnika. Niektórzy wskakują do wody z impetem, wystrzeliwując w gorę efektowne fontanny. Inni kucają tuż przy brzegu. Po chwili wszyscy namydleni od stop do głów przystępują do ablucji. Z zatkanymi dwoma palcami nosami znikają pod powierzchnią, potem masują pachy, brzuchy i głowy. Cienkimi patykami szorują zęby, a potem płuczą usta brunatno-zielonkawą wodą z rzeki, która w tym miejscu jest być może najbardziej zanieczyszczonym akwenem świata. Gdy kilka lat temu zrobiono badania czystości, okazało się, że poziom szkodliwych substancji przekracza normę 340 tys. razy!
Ghaty to przeważnie szerokie betonowe schody będące swego rodzaju wrotami otwierającymi Waranasi na najświętszą ze świętych rzek. Coś jak wrota do niebios, choć bardziej na miejscu byłoby powiedzieć: do kolejnego, lepszego życia. Hinduiści wierzą, że kąpiele w Gangesie i kremacja w takim miejscu to gwarancja lepszego miejsca w odwiecznym cyklu narodzin i śmierci, w łańcuchu reinkarnacji. Tuż obok betonowych stopni nabrzeża stoją świątynie, hotele, restauracje, ale też domy pogrzebowe i hospicja, w których swoich dni dożywają ci wszyscy, którzy chcąc zaoszczędzić rodzinie kłopotów i kosztów transportu, przeprowadzają się tu z całych Indii.
Ghatow w Waranasi i okolicach jest blisko 80. Największy z nich, Daśaśwamedh i pobliski plac Godaulia, to serce starego miasta. Tu co wieczór odprawiane są największe i najbardziej efektowne pudźe, czyli nabożeństwa. Stąd można apać rikszę na dworzec kolejowy, wymienić pieniądze, umówić się na rejs łódką po Gangesie. A także kupić najlepszy w całych Indiach paan! To ziarenka orzecha areka zawinięte w liść betelu, wysmarowane pastą z kardamonu, anyżku, kokosa, a także jadalną kredą. W Waranasi paan jest wszechobecny. Ślady w postaci krwawoczerwonych plwocin po jego żuciu widać na każdym kroku.
Towar dla turysty
Koło dziewiątej rano na ghatach jest już pełno ludzi. Całe kompanie praczy z pasją biją o bruk mokrymi prześcieradłami i kalesonami, by potem rozwiesić to wszystko wprost na murach otaczających gangeskie „wrota”. Producenci ekologicznego opału formują w równe kwadraty, a następnie rozkładają tu krowie łajno; po kilku godzinach na słońcu wyglądem przypomina ono brykiet. Na wąskim pasie betonu tuż nad wodą nastoletni chłopcy grają w krykieta. To najbardziej niezwykłe miejsce na tego rodzaju zawody, jakie w życiu widziałem.
Idę ciasnym slalomem, mijając dziesiątki ludzi, którzy chcą pogadać ze mną „o interesach”. Staram się unikać ich wzroku, może się zniechęcą. Naciągacze, handlarze i wszelakiej maści inni cwaniacy to największa zmora Waranasi. Nic dziwnego, że wielką karierę robią tu sprzedawane powszechnie koszulki z napisem: No boat, no silk, no riksah, no change money, no hasish, no one rupee. No problem(pisownia oryginalna, ang.: „Nie chcę łodzi, jedwabiu, rikszy, wymiany pieniędzy, haszyszu, nie mam ani rupii. Nie mam problemu”).
Zwłaszcza „No hasish”. Nigdzie w Indiach nie widziałem tylu sprzedawców narkotyków co tu. Proponują haszysz i marihuanę, ale zdarza się, że także crack czy brown. Zwykle jest to poprzedzone pytaniem o chęć przepłynięcia się łódką po Gangesie albo o masaż. Wczoraj wieczorem podszedł do mnie 11-letni najwyżej chłopak. Wpierw objaśniał dokładnie, gdzie położony jest jego sklep i co można tam kupić („woda, papierosy, papier toaletowy po jedyne 20 rupii!”). Ale robił to jakby od niechcenia, bez zaangażowania. A kiedy gestem dałem znać, że nie jestem zainteresowany, apał mnie za łokieć, rozejrzał się nerwowo i wyszeptał: „Haszysz, najlepszy towar”. Stanąłem. Chciałem głupio zapytać, czemu to robi. Powstrzymałem się. Stwierdziłem tylko, że następnego dnia przyjdę do jego sklepu po wodę i papier z promocji, ale niech obieca, że przestanie dilować hasz. Obiecał. To przecież nic nie kosztuje.
Siadam w jednej z knajp na wysokości Chausatti Ghat. Przeglądam prasę. Na cenzurowanym największy z idoli, gwiazda Bollywood – ShahRukh Khan. Obrońcy hinduistycznych zasad moralnych ze stanu Maharastra, konkretnie zaś organizacja o nazwie Shiv Sena, zarzucają mu niemal zdradę narodu. Dlaczego? Gwiazdor wyraził dezaprobatę przeciw zakazowi zatrudniania Pakistańczyków w szalenie tu popularnej IPL (Indian Premier League), czyli narodowej lidze krykieta. ShahRukh sam jest właścicielem jednej z drużyn, Kolkata Knight Riders. Kwestia zatrudniania pakistańskich zawodników jest sprawą jak najbardziej polityczną. Nie ma drugiego kraju, którego indyjscy politycy nienawidziliby bardziej niż muzułmańskiego Pakistanu. Shiv Sena to w po hindusku „Armia Sziwy”, przekładając na nasze, katolickie realia, można by przetłumaczyć np. jako „Legion Chrystusa”. Rzecznikiem Shiv Sena jest niejaki Sanjay Raut, który dziś grzmi: „To nie ShahRukh, ale Khan przez niego przemawia [Khan to najpopularniejsze muzułmańskie nazwisko tej części świata – MW]. Pozwólmy więc ShahRukhowi przeprowadzić się do Lahaur, Karaczi lub Islamabadu. Nie jest nikomu potrzebny w Mumbaju. Balasaheb [naprawdę: Bal Keshav Thackeray, hinduski nacjonalista, założycieł Armii Sziwy – MW] wyraził się jasno – żaden Pakistańczyk nie postawi swojej stopy na meczu IPL w Maharastrze”.
Wieczny ogień
Kremacja przy ghacie Manikarnika. Stoję i patrzę. Jak zahipnotyzowany. Godzinę, dwie, trzy. Co kilkanaście minut nadchodzi kolejny kondukt. Zanim tu dotrą, rodziny niosą zwłoki przez miasto. Idą, prawie biegną. Śpiewają. Ciało owinęli w błyszczący materiał. Złoto przynależy starcom, czerwień – młodym kobietom, kolor biały oznacza zmarłych młodzieńców. Już przy ghacie rozpoczyna się preparowanie zwłok. Przez trzy godziny kobiety myją je w świętej rzece, a następnie nacierają wonnymi olejami.
Manikarnika to najważniejszy ghat całopalny w całych Indiach, jeden z dwóch w Waranasi. Każdego dnia płonie tu od dwustu do trzystu ciał. W mieście jest jeszcze jedna spalarnia, ghat Harischandra – nowoczesna, czysta i dużo tańsza niż Manikarnika (można się spalić już za skromne 600 rupii, czyli niecałe 40 , do tego ekologicznie). Co z tego, jeśli naprawdę niewielu chce z niej korzystać. Dla konserwatywnego hinduisty elektryczna spalarnia oznacza jedno – ą karmę po śmierci. A tego w doczesnym życiu boi się najbardziej.
Przed kremacją męscy krewni zmarłego golą głowy, wyciszają się. Inni, wraz z obsługą spalarni, przygotowują stos. Średnio do spalenia jednej osoby potrzeba 250–300 kg drewna. Jego gatunek zależy od kasty i zamożności zmarłego. Od tego zależy też cena. Za najlichsze szczapy trzeba zapłacić minimum 1,5 tys. rupii (ok. 100 ), zwykle jednak prawie dwa razy więcej. Nawet ci, których nie stać na lepsze gatunki, starają się posypać stos choćby opiłkami szlachetnego drzewa sandałowego. Także dlatego w okolicach pracującego 24 godziny na dobę krematorium nikt nigdy nie skarżył się na przykry odór. Dym z kilku płonących naraz stosów nie różni się specjalnie od tego ze zwyczajnego ogniska.
– Czy wiesz, że ten ogień płonie tu nieprzerwanie od 3,5 tys. lat?! – zagaja mnie cowiek, który przedstawia się jako „pracownik ghatu”, w rzeczywistości jeden z wielu tu naciągaczy. Nie do końca mu wierzę, nawet jeśli nie wątpię w liczącą ponad 3 tys. lat historię miasta. Stoimy na progu świątyni, a obok nas ubrany w białą sutannę i ogolony na zapałkę młody cowiek próbuje podpalić wiązkę chrustu. Kilkanaście metrów dalej na stosie leży jego zmarła matka. Według tradycji ogień do stosu całopalnego musi być rozpalony z tego właśnie miejsca przez jedną z najbliższych osób.
Krewni i przyjaciele zmarłych siedzą na pniach wokół trzech jarzących się coraz mocniej drewnianych piramidek, obok nich przechadzają się wszystkożerne, rozleniwione krowy szukające czegoś do zjedzenia. Boję się myśleć, co mogą wygrzebać z tych gór śmieci i odpadów otaczających paleniska. Zanim dojdzie do kremacji, rodzina musi przez całą dobę pościć, by łatwiej oddać się medytacji. Potem, po pogrzebie, przez 10 dni trwają modły o szczęśliwą wędrówkę duszy w zaświatach. Po 13 dniach dusza zmarłego ma już nowe mieszkanie. Gdzieś na świecie rodzi się nowy cowiek lub zwierzę. Jeśli zwłoki spalono w Waranasi, popioły utopiono w Gangesie, a wszelkim rytuałom stało się zadość – nie ma obaw – nowe życie będzie lepsze, a przynajmniej tak samo dobre jak to.
Rzeka światła
Wieczorna wycieczka po Gangesie. Mój przewodnik, Raju, ma 24 lata, pochodzi z niskiej kasty i pół roku temu zaczął uczyć się angielskiego. Jeśli to prawda, ma on wybitny talent językowy. Już teraz komunikuje się w języku Johna Lennona co najmniej poprawnie. W ramach rewanżu za dodatkową opłatę opowiada mi o rzece i swoim dzieciństwie w mieście.
– Matka poiła i myła mnie wodą z Gangi zaraz po tym, jak się urodziłem. Od kiedy pamiętam, zaczynam dzień od medytacji i ablucji nad Gangą. To święta, zdrowa woda, która daje mi siły do życia – mówi krótkimi, prostymi zdaniami, a ja z towarzyszącymi mi dwoma Dunkami wymownie spoglądamy na siebie. – Wiem, wiem, co myślicie. I nie mam zamiaru was namawiać do jej spróbowania. Jesteście obcokrajowcami, wyznajecie inną religię. To robi różnicę. Przypuszczam, że po paru łykach moglibyście się poważnie rozchorować.
Podpływamy do Dasaswamedh. Obok nas co najmniej 20 innych łodzi zaparkowanych ciasno w zatoce. Ceremonia nazywa się Ganga Aarti i zaczyna się punktualnie o siódmej po południu. Na scenie czterech młodych braminów, obleczonych w jaskrawe pomarańczowe szaty wywija rytualnymi dzwonkami, potężnymi świecznikami i naczyniami z kadzidłem. Towarzyszy temu rytmiczna, monotonna muzyka grana na bębnie damaru, piszczałkach i czymś w rodzaju akordeonu. Na rzece pojawia się cała armada skleconych z liści łódeczek lampionów. Kapłani śpiewają, dmą w rogi, wyginają ręce w rytualnych gestach. W ten sposób oddają hołd bogu Sziwie i świętemu Gangesowi. Modlą się też o pokój na świecie. Raju milknie i poważnieje. – Spójrzcie tylko. Czyż to nie wygląda bosko? – szepcze wreszcie, wskazując dłonią malownicze zakole rzeki rozpływające się w mroku wczesnego wieczora. – Waranasi to Ganga, a Ganga to Waranasi. Bez Świętej Rzeki byśmy nie istnieli.
The post Waranasi: Wrota do życia appeared first on Tanie podróżowanie, podróże, zwiedzanie, przeloty i wycieczki.
]]>The post Adżaria – Gruzja appeared first on Tanie podróżowanie, podróże, zwiedzanie, przeloty i wycieczki.
]]>Smaki herbaty
Słynna w czasach ZSRR herbata gruzińska nie cieszyła się w Polsce uznaniem, choć o herbacianych polach w Batumi śpiewały przed laty Filipinki. W czasach ZSRR liście herbaty zbierano za pomocą specjalnie skonstruowanej maszynki, dziś znów robi się to ręcznie. W miejscowych wytwórniach herbaty można kupić ją w eleganckich torebkach i paczuszkach ale także w herbacianych blokach.
Chaczapuri
Istnieje około setki przepisów na chaczapuri czyli tradycyjne gruzińskie placki. Każda gruzińska gospodyni ma własny przepis na to danie. Chaczapuri po adżarsku mają kształt łódki, a wypełnione są jajkiem. Nadzienie trzeba wymieszać widelcem, a potem krojąc brzegi ciasta na kawałki moczyć w nim . Środek chaczapuri jest zjadany na samym końcu.
Owoc kaki czyli persymona
Popularny w Gruzji owoc o nazwie kaki (persymona) przywędrował na Kaukaz z Chin. Wyglądem przypomina pomidor, smakiem zaś śliwkę. Kaki zawiera dużo witaminy A i C . Na drzewach kaki rośnie do późnej jesieni. Zjada się je na surowo, wyrabia z nich dżemy albo suszy. Kaki są do kupienia także w niektórych polskich sklepach.
Achma, borano czy chirbuli?
Kuchnia adżarska różni się od kuchni gruzińskiej . Częściej niż w innych regionach kraju w Adżarii jada się potrawy przyrządzone na bazie mleka i mąki. Achma to sycące ciasto z serem, borano to z kolei ser i masło zap;iekane w glinianym naczyniu. Na śniadanie jada się chirbuli, czyli jajecznicę z warzywami.
The post Adżaria – Gruzja appeared first on Tanie podróżowanie, podróże, zwiedzanie, przeloty i wycieczki.
]]>The post Kefalinia – święte gady, dzikie konie, piękne widoki i gościnni ludzie appeared first on Tanie podróżowanie, podróże, zwiedzanie, przeloty i wycieczki.
]]>Cud za rogiem
Gdy po raz pierwszy usłyszałem o tej niezwykłej ceremonii, pomyślałem, że muszę do Markopoulo pojechać osobiście i o tajemniczej sprawie dowiedzieć się więcej. – Kilkaset lat temu tutejszemu klasztorowi zagrozili piraci. Przerażone mniszki zaczęły się modlić do Bogurodzicy: Niech Bóg zamieni nas w węże, byśmy mogły stąd uciec – opowiada mi z przekonaniem o. Petros Andreas, proboszcz miejscowej parafii. – Bóg wysłuchał ich błagań, wieś otoczyły prawdziwe węże, odstraszając najeźdźców. Od tego czasu towarzyszą one mieszkańcom każdego roku, zwiastując boże błogosławieństwo – przekonuje.
Mój rozmówca mówi o tym z tak głęboką wiarą, że można by uznać, iż podobne cuda zdarzają się tutaj codziennie na każdym rogu ulicy. A przecież jestem na Kefalinii, greckiej wyspie, której mieszkańcy, dzięki licznym kontaktom z Zachodem, od wieków słynęli ze światłych umysłów oraz otwartości na świat. – W przeciwieństwie do większości krajów Unii Europejskiej religia ma ciągle duży wpływ na codzienne życie Greków – tłumaczy mi Yvonne Markantonatou, autorka książek o historii i architekturze wyspy.
Z jej przewodnika dowiaduję się, że według naukowców w Markopoulo mamy do czynienia z endemicznym gatunkiem węży, które przez wieki obcowania z ludźmi zostały częściowo udomowione. Jest też teoria niedowiarków, którzy twierdzą, że ukrytą hodowlę tych zwierząt prowadzą we wsi miejscowi duchowni. Tym bardziej że od kilku lat „węże Matki Boskiej” przyciągają do sennego Markopoulo coraz większą liczbę zamożnych turystów.
Grecka gościnność, włoska elegancja
Które wytłumaczenie „cudu” uznać za prawdziwe? Religijne? Naukowe? A może „biznesowe”? Im dłużej jeżdżę po Kefalinii, tym mocniej rozumiem, że w gruncie rzeczy nie ma to większego znaczenia. Kto wie, może źdźbło prawdy tkwi we wszystkich trzech teoriach? Na tej największej z Wysp Jońskich szacunek do przesości idzie bowiem w parze z nowoczesnością, przywiązanie do tradycji z racjonalizmem, a szczera gościnność – z żyłką do interesów. Natura wydaje się żyć w idealnej symbiozie z historią, choć ani jedna, ani druga nie oszczędzały mieszkańców. Dzielą oni swe dzieje na dwa okresy: czas przed wielkim trzęsieniem ziemi 1953 r. oraz wszystko, co nastąpiło po nim. Kataklizm zmiótł z powierzchni ziemi właściwie wszystkie tutejsze miasta i wsie, bezpowrotnie niszcząc cenne zabytki architektury. Ale nawet to, co udało się zrekonstruować, świadczy o bogatej przesości wyspy, po której przecież stąpali bohaterowie eposów Homera.
Niejednego miłośnika Grecji Kefalinia zadziwi tym, jak mocno różni się od pozostałych regionów kraju. Widoki mają opinię najpiękniejszych w całym basenie Morza Śródziemnego. Spece od marketingu turystycznego policzyli nawet, że właśnie zdjęcia z tutejszych wybrzeży najczęściej trafiają na okładki katalogów greckich biur podróży. Trudno się temu dziwić! Woda przy tutejszych plażach mieni się wszystkimi odcieniami zieleni, co będzie zaskoczeniem dla tych, którzy ojczyznę Zorby znają od strony bardziej ponurego Morza Egejskiego. Dodatkowo od października do maja nad archipelagiem regularnie przechodzą deszczowe fronty atmosferyczne, dzięki czemu wyspa tonie w zieleni. Inna niż w pozostałej części kraju jest tu też architektura. Wyspy Jońskie jako jedyna część państwa nie były bowiem dotknięte wielowiekową okupacją turecką, znajdowały się natomiast pod panowaniem weneckim. Nie ma się więc co dziwić, że miasteczka i wsie momentami przypominają bardziej Sycylię niż Grecję. Tutejsze cerkwie nie mają kopuł, wyglądają raczej jak weneckie pałace w skali mikro. – Wpływy włoskie widać nie tylko w budownictwie, ale też w naszej kuchni i dialekcie. Nawet na pomidory mówimy z włoska tomato, a nie jak większość Grekówpomodoro – śmieje się Yvonne Markantonatou.
Aby udowodnić, że mówi prawdę, zabiera mnie na północ wyspy, do położonej w górach portowej miejscowości Fiskardo. Celowo używam słowa „miejscowości”, bo osada to zarówno miasto, jak i wieś. Idąc nadmorskim bulwarem, pełnym klimatycznych tawern, kafejek i kramów z rękodziełem, ma się wrażenie, że to całkiem spory kurort. Złudzenie to potęgują jaskrawe elewacje utrzymanych w starym włoskim stylu XVIII-wiecznych domów oraz sterylna jak na śródziemnomorskie warunki elegancja uliczek. Tuż przed restauracją Vasso’s wchodzę do sklepiku. Od pracującej tu Polki dowiaduję się, że na poddaszu znajduje się minimuzeum historyczne prowadzone przez właściciela sklepu i miłośnika staroci Gerosima Stavrosa-Vandorosa. Oglądam archiwalne zdjęcia mieszkańców oraz narzędzia używane kiedyś do produkcji sera, chleba i oliwy. Zanim w latach 80. ubiegłego stulecia Fiskardo stało się popularnym celem turystów (ze szczególnym uwzględnieniem greckich celebrytów), ludzie utrzymywali się tu głównie z rolnictwa oraz żeglugi. To dlatego trudno ich nazwać mieszczuchami. – Tak jest zresztą do dziś. Kiedy sezon się kończy, elegancki kurort przekształca się w zabitą dechami wieś – tłumaczy pani Yvonne. Zostaje tu wtedy mniej więcej 40 osób, których głównym zajęciem staje się czekanie na koniec zimy – dodaje.
Kajakiem do nimf
Kefalinia ma w sobie dziwną cechę: służyły jej nawet historyczne klęski i nieszczęścia.Także wspomniane już trzęsienie ziemi miało tu nie tylko destrukcyjny charakter, o czym przekonuję się w oddalonej 10 km od stolicy jaskini Melissani uchodzącej za najpiękniejsze miejsce wyspy. W czasach nowożytnych pieczara była zapomniana. Dopiero wstrząsy 1953 r. spowodowały zawalenie się fragmentu jej sklepienia, odsłaniając ją, a przy okazji tworząc u jej szczytu naturalny świetlik. Wpadający z góry gigantyczny słup słonecznego światła w malowniczy sposób oświetla podziemne jezioro, po którym gondolierzy obwożą zachwyconych turystów. Na porośniętej zielenią wysepce archeolodzy odnaleźli pozostałości starożytnego sanktuarium, w tym figurkę Pana oraz płaskorzeźbę z tańczącymi nimfami. Według mitologii greckiej istoty te zamieszkiwały właśnie Melissani. Dziś odkopane skarby można oglądać w Muzeum Archeologicznym w Argostoli.
Jaskinia to także fenomen geologiczny, który w 1973 r. przebadali austriaccy naukowcy wspierani przez Towarzystwo National Geographic. Specjalnym fluorescencyjnym barwnikiem zabarwili oni morską wodę wlewającą się do gigantycznego leja krasowego po drugiej stronie wyspy. Przez stulecia ludzie się głowili, co się dzieje z zapadającymi się nieustannie pod ziemię hektolitrami morza, których moc nauczano się nawet wykorzystywać do napędzania młyńskiego koła. Teraz zagadkę udało się rozwikłać: po 14 dniach kolorowy płyn pojawił się w znajdującym się na dnie jaskini słonym jeziorze. Jak wykazały dalsze badania, wpływa tu ona ciągnącym się wzdłuż wyspy podziemnym korytem o długości 17 km.
Dzikie konie pod sosnami
Kiedy wydaje mi się, że wiem już niemal wszystko o historii i przyrodzie wyspy, Giorgio Potamianos, wspinacz i nurek, szef alternatywnego biura podróży The Elements of Kefalonia, proponuje mi… safari. Jego pasją jest poznawanie rodzinnej wyspy z dala od turystycznych szlaków, więc nie rozstaje się ze swym terenowym autem. Teraz wjeżdżamy nim niemal na samą górę Enos, najwyższą na całych Wyspach Jońskich. To dlatego ze szczytu widać i kontynent, i sąsiednią Itakę. Zbocza porasta sosna kefalońska, niewystępujący nigdzie więcej gatunek drzewa, które podobno służyło za budulec okrętów Odyseusza. Nagle Giorgio zwraca uwagę na niewielki, poruszający się w oddali punkt. – Dzikie konie! – mówi z pasją, a ja w pierwszej chwili myślę, że ze mnie kpi. Po chwili na dowód, że mówi prawdę, wręcza mi lornetkę. Nie wierzę własnym oczom, ale wyraźnie widzę stadko kilkunastu czarnych i białych osobników. Skąd się tu mogły wziąć? Giorgio tłumaczy, że ich przodkowie uciekli miejscowym rolnikom w czasie II wojny światowej. Nigdy ich nie odłowiono – najpierw ze względu na toczone w górach partyzanckie walki, później z powodów ekonomicznych, gdyż w miejscowych gospodarstwach pracę zwierząt zastąpiły maszyny. W efekcie stado całkowicie zdziczało, tworząc w skalistym krajobrazie Kefalinii namiastkę Dzikiego Zachodu. Obecnie konie objęto ochroną, w ostatnich latach powstała nawet fundacja Elati mająca na celu zapewnienie im jak najlepszych warunków przetrwania.
Pompeje XX wieku
Giorgio Potamianos proponuje mi jeszcze jedną niezwykłą wyprawę: do miejscowości, która nie istnieje. – Jeśli chcesz zobaczyć Pompeje XX w., pojedź ze mną do nieodbudowanej po trzęsieniu ziemi wsi Walsamata – zachęca mnie, a ja nie daję się długo namawiać. Tłumaczy mi, że gdy miejscowość w 1953 r. legła w gruzach, mieszkańcy postanowili przenieść ją kilometr dalej. W historycznej lokalizacji pozostały świetnie zachowane ruiny, które mój przewodnik zna na pamięć. Na miejscu kolejne zaskoczenie: myślałem, że będzie smutno, a jest co najwyżej refleksyjnie. Kamienne domostwa, zachowany układ ulic, a nawet zniszczona cerkiew robią poruszające wrażenie, ale wbrew pozorom wcale nie przygnębiają. A wszystko dzięki kefalońskiej przyrodzie, która pozostałości porzuconej osady oplotła bujną roślinnością, jakby chcąc im zrekompensować przymusowe porzucenie przez cowieka 60 lat temu.
O samym trzęsieniu ziemi, jego skutkach oraz heroicznej odbudowie wyspy dowiaduję się więcej w Argostoli, oddalonej o 9 km stolicy Kefalinii. W tutejszym Muzeum Historii i Folkloru oglądam niezwykle interesującą wystawę zdjęć prezentującą wyspę sprzed kataklizmu, a także tuż po nim. Liczącego zaledwie 9 tys. mieszkańców miasteczka postanowiono nie rekonstruować, lecz odbudowano go w modernistycznym stylu połowy XX w. Mimo to zachowało ono dawny klimat, także dlatego, że rząd zakazał budowy obiektów wyższych niż 11 m. Chodziło o względy bezpieczeństwa, ale decyzja pozytywnie wpłynęła na tutejszy krajobraz, którego nie zakłócają blokowiska, wieżowce czy inne molochy.
Barwy prosto z raju
Podróż po Kefalinii kończę na zjawiskowej plaży Myrtos, która regularnie zdobywa szczyty rankingów najpiękniejszych plaż Europy. Kto chce poznać jej uroki, powinien obejrzeć głośny film Kapitan Corelli. Majestat tutejszych klifów, biel kamieni i turkus wody zagrały w nim (obok Nicolasa Cage’a i Penélope Cruz) główne role. Zainspirowany widokami, po powrocie do Polski sięgam po książkę Louisa de Bernièresa Mandolina kapitana Corellego stanowiącą obowiązkową lekturę każdego mieszkańca wyspy. Jej akcja dzieje się na wyspie w czasie II wojny światowej i opowiada o zakazanej miłości Pelagii do żołnierza okupującej Grecję armii włoskiej. Otwieram fragment, w którym ojciec dziewczyny, doktor Janis próbuje spisywać prywatną historię swojej małej ojczyzny: Cudzoziemcy, którzy lądują na Kefalinii, na dwa dni tracą wzrok. To światło, które wydaje się biec w próżni, jest zupełnie dziewicze, daje nieprawdopodobną ostrość obrazu, ma w sobie heroiczną siłę i jaskrawość. Ukazuje barwy w stanie poprzedzającym upadek pierwszych ludzi, jakby wprost z wyobraźni Boga, z czasów jego młodości, gdy jeszcze wierzył, że wszystko, co uczynił, jest dobre. (…) Z chwilą gdy oczy oswajają się z dziewiczą czystością tego światła, światło każdego innego miejsca jest w porównaniu z nim marne i mętne jak brudna woda. Jest ledwie czymś, co widzi się mimochodem – rozczarowaniem, skazą.
Czytając słowa doktora Janisa, czuję, że doskonale wiem, o czym mówi. Bo choć wzroku na Kefalinii nie straciłem, z całą pewnością straciłem dla niej głowę. I to na dłużej niż na dwa dni.
The post Kefalinia – święte gady, dzikie konie, piękne widoki i gościnni ludzie appeared first on Tanie podróżowanie, podróże, zwiedzanie, przeloty i wycieczki.
]]>The post Krym – perła Morza Czarnego appeared first on Tanie podróżowanie, podróże, zwiedzanie, przeloty i wycieczki.
]]>W basenie z delfinami
Powietrze Jałty i okolicznych miejscowości ma niezwykłe właściwości. Wspomaga leczenie chorób układu oddechowego. Jego działanie odczuwa się natychmiast po przyjeździe: przez pierwsze dni większość turystów ma katar. Ale to nie jest oznaka przeziębienia. Olejki eteryczne, których w powietrzu jest dużo, sczyszczą zatoki. Dlatego wybudowano tu sanatoria, a od kilku lat ich oferta lecznicza poszerzyła się o delfinoterapię, czyli pływanie z delfinami. Sesje odbywają się w m.in. aquaparku Aquatoria.Delfinoterapia przynosi rewelacyjne efekty u dzieci z zaburzeniami ruchowymi i autyzmem, ale skorzystać z niej może każdy. Na Krymie transport publiczny działa dość sprawnie. Z Jałty do Symferopola można dojechać najdłuzszą w Europie linią trolejbusową. Odległość blisko 90 km pojazd pokonuje w dwie i pół godziny . To wystarczająco dużo czasu, by podziwiać krajobrazy. A jest co oglądać. Trasa wiedzie wzdłuż wybrzeża, mija górę przypominającą śpiącego niedźwiedzia. To Ajudah, o którym pisał w sonecie Adam Mickiewicz. Można się na nią wybrać, podejście jest łatwe. W pewnym momencie ścieżka się rozwidla. Jedna odnoga wiedzie na szczyt, druga schodzi na dziką plażę. Jednak najpiekniejsza plaża leży na Krymie w Teodozji. Nazwana jest Złota Plażą.Musiał tu wypoczywać król Midas. Tylko w ten sposób można wytłumaczyć niezwykła barwę piasku.
Historia od kuchni
Dzieje Krymu pełne były dramatycznych zwrotów. Stacjonowali tu starożytni Grecy, potem przybyli Genueńczycy. Półwysep należał też do Rusi Kijowskiej i do Tatarów. Przez stulecia przechodził z rąk do rąk. Jego historię można poznawać, smakując tutejsze potrawy. Przy nadmorskich promenadach są miejsca, gdzie gospodynie mogą sprzedawać domowe przysmaki . Greckie marynowane bakłażany leżą obok ormiańskich dolm,czyli małych gołabków zawijanych w liście winogron. Obydwa narody zajmowały się na Krymie głównie handlem . Z wielkich garów można nabrać sobie rosyjskiej solanki.To gęsta pożywna zupa ugotowana na mięsnym lub rybnym rosole. Danie pojawiło się w krymskim menu około XVIII wieku wraz z przybyciem Rosjan. Produkcja wina to również zasługa Rosjan, a konkretnie jednego cowieka : Lwa Golicyna. To on zauważył, ze na Krymie panują idealne warunki do uprawy winorośli. W połowie XIX wieku założył pierwsze winnice w okolicach Sudaku. Na stole z przysmakami nie może zabraknąć tureckiej baklawy. Wygląda jak splecione ze sobą faworki zatopione w lukrze. Szukając innych przysmaków o tatarskim rodowodzie, warto wybrać się do dawnej stolicy chanatu krymskiego, Bakczysaraju.
Miasta wykute w skale
Najlepsze na Krymie i ponoć na całej Ukrainie czebureki serwuje się w niepozornej restauracji naprzeciw wejścia do pałacu chanów w Bakczysaraju. To pierogi nadziewane surowym mięsem, a następnie smażone w głębokim tłuszczu.
The post Krym – perła Morza Czarnego appeared first on Tanie podróżowanie, podróże, zwiedzanie, przeloty i wycieczki.
]]>